wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział drugi.

      Momentalnie podskoczyłam ze strachu i wydałam z siebie dość głośny pisk, który sprawił, że osoba za mną wybuchła wystarczająco głośnym śmiechem. Nie przetrzymując mnie dłużej w niepewności usłyszałam męski głos, który już był mi znany, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. W końcu ten ktoś odsłonił mi oczy, a przede mną stanął żużlowiec, którego znałam tylko z widzenia.
- Cześć – powiedział jako pierwszy, na dodatek po polsku. – Tak sobie szłaś tutaj sama, więc nie mogłem przepuścić tej okazji i musiałem podejść. Przy okazji muszę powiedzieć, że ładna jesteś – jak na pierwszą rozmowę ten zawodnik jest nieźle wygadany i szczery. – Troy jestem. Masz ochotę na poznanie Leszna od samiuteńkich desek?
- Źle trafiłeś, ponieważ doskonale znam rejony Leszna, w końcu tutaj się urodziłam i wychowałam – odparłam bez żadnych emocji ani żadnej jakiejś milszej gestykulacji. Pomyślałam sobie, że ten zawodnik po prostu chce się jakoś rozerwać i od razu w swojej głowie otrzymał ode mnie miano podrywacza, być może źle go ocenię, bo w końcu jak można po wymianie ledwo paru zdań coś o kimś sądzić i na dodatek już z takim podejściem?
- A dasz mi się gdzieś zaprosić? – zapytał z nadzieją w swoim głosie, który mimo wszystko sprawiał, że przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Tak, to prawda. Mimo moich wcześniejszych przemyśleń Troy miał w sobie coś wyjątkowego.
- No nie wiem. Skąd mam mieć pewność, że nie masz zamiaru mnie uwieść, upić, wywieść gdzieś za miasto i wykorzystać do celów przeznaczonych nie dla dzieci?
- Czy dla ciebie wyglądam na takiego co myśli tylko o jednym? – rozłożył bezradnie ręce i pokręcił niechętnie głową na boki.
- Jesteś z Australii. To wszystko wyjaśnia – uniosłam delikatnie prawą brew ku górze, tym samym uśmiechając się niewinnie, nie mając na celu urażenia go.
- Mam 27 lat, potrafię w pewnych sprawach podejść poważnie do życia! – odparł zbulwersowany. – O, właśnie! Co do wieku to mam nadzieję, że jeszcze bardziej się do mnie nie zraziłaś? Nie chcę być w twoich oczach jakimś starym erotomanem – uśmiechnął się pogodnie i ponownie poczułam jakieś dziwne ukłucie. Cholera jasna! Ten żużlowiec niezwykłe przyjemnie na mnie wpływa. – Sądząc po twojej minie chyba cię do siebie przekonałem, co? Mógłbym prosić o numer telefonu i później się zgadamy? – skinęłam głową na „tak” i już po chwili podałam mu swój numer, zapominając podać swoje imię, ponieważ musiałam się pospieszyć do Przemka. – Hej! A jak masz na imię?! – krzyknął za mną, lecz nie doczekał się odpowiedzi. Kręcąc głową, na której towarzyszył szeroki uśmiech zaczął się kierować w stronę swojego prywatnego samochodu, którym wróci do Wrocławia.
      Weszłam do swojego domu, w którym nadal panowała ponura i chłodna atmosfera. Tak dłużej być nie może, coś trzeba w końcu tutaj zmienić. Rzuciłam swoją torbę na szafkę w korytarzu, zdjęłam buty i ruszyłam do swojego pokoju. Przebrałam się w krótkie jeansowe spodenki, białą bokserkę, a włosy niechlujnie spięłam w koka. Swoją całą rewolucję postanowiłam zacząć od lekkiego przemeblowania w pokoju gościnnym. Włączyłam sobie piosenkę i zaczęłam śpiewać w głos, tym samym po kolei zrzucając z szaf niepotrzebne rzeczy, czyli prawie wszystko znajdowało się na podłodze.
- Chodź, zatańczymy dla nas ten ostatni raz, tu na zgliszczach świata, piękna noc uniesie nas do gwiazd i zamalujemy wszechświat nasz bez używania farb, akompaniamentem tętna rytmu serca nagich prawd… - prześpiewałam całą piosenkę bez najmniejszego problemu, a na podłodze wciąż przybywało mnóstwo niepotrzebnych rzeczy. Wszystkie śmieci wrzuciłam do wielkiego wora, który po chwili wyniosłam na dwór. Wróciłam i wysilając swoje siły zaczęłam przesuwać po panelach meble. Co chwilę stawałam i dokładnie oceniałam nowy wystrój. Ciężko było mi wybrać ten odpowiedni układ aż w końcu po żmudnej dwugodzinnej pracy ustawiłam wszystko idealnie. Zmęczona rzuciłam się bezradnie na kanapę, rozkładając ręce i wciąż wsłuchując się w kolejne teksty piosenek. Mój odpoczynek przerwało pukanie do drzwi. Zerwałam się jak opętana z kanapy i pobiegłam otworzyć. W progu stał uśmiechnięty Przemek, a kiedy dokładniej mi się przyjrzał zrobił lekko zdziwioną minę. – Coś nie tak ze mną? – zapytałam i zaczęłam się poprawiać.
- Nie, nie. Wszystko jest okej, po prostu jestem zadziwiony twoim naturalnym pięknem. W sumie ty zawsze jesteś piękna – po tych słowach na mojej twarzy ukazał się szeroki uśmiech i poczułam jak moje policzki zaczynają się robić coraz bardziej czerwone. – Może byś mnie tak wpuściła do środka, buraku? – zaśmiał się i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony sam wprosił się do domu. – Robiłaś jakieś przemeblowanie czy mi się wydaje?
- Nie wydaje ci się. Postanowiłam coś tutaj zmienić i szczerze powiedziawszy tak jest o wiele lepiej – wyłączyłam piosenkę, nie spostrzegając, że parę minut temu otrzymałam wiadomość od nieznanego mi numeru. – Napijesz się czegoś? – spytałam, zaglądając do lodówki, która aż się prosiła o zrobienie jakichś zakupów. Przez te wszystkie ostatnie problemy strasznie zaniedbałam swoje codzienne obowiązki.
- Tak też myślałem, że będzie u ciebie pusto, więc sama woda z kranu mi w zupełności starczy – uśmiechnął się i już po chwili otrzymał to co chciał, po czym ruszyliśmy do mojego pokoju, wygodnie rozsiadując się na łóżku. – Ogólnie to widziałem, że dzisiaj rozmawiałaś z Batchem – wiedziałam, że w końcu poruszy ten temat, kto jak kto, ale Przemek nie wytrzymałby, gdyby nie dowiedział się o czym rozmawialiśmy. – Czego on od ciebie chciał? – odłożył szklankę na biurko i przysuwając się bliżej mnie zaczął żądać dokładnych wyjaśnień.
- Chciał najprościej w świecie się poznać, to chyba nic takiego złego, czyż nie?
- Od zwykłej znajomości się zaczyna, a później różnie się kończy.
- Przypominam ci, że my też kiedyś się nie znaliśmy, więc już nie rób tutaj takiej wielkiej afery nie wiadomo z czego.
- No dobrze, ale nie chcę żebyś miała ponownie cierpieć. Chcę dla ciebie jak najlepiej, rozumiesz?
- Dlatego będziesz mnie chronił przed każdym chłopakiem, twierdząc, że będzie lepiej jeżeli w ogóle nie będę się z nimi zapoznawała? Może masz zamiar jeszcze mnie zamknąć w pokoju? – podniosłam minimalnie swój głos, jednak szybko się opanowałam, ponieważ nie chciałam się kłócić, a już tym bardziej krzyczeć na swojego przyjaciela.
- Martwię się o ciebie, Nadia! Znam Troya nie od dzisiaj i wiem jaki on potrafi być wobec dziewczyn. Chwalił ci się ile przed tobą poderwał dziewczyn w taki sam sposób? Czy może udaje niewinnego? Nie chcę cię do niego jakoś specjalnie zniechęcać, ale po prostu wiem co mówię. Możesz się na nim zawieść..
- Skąd ty możesz wiedzieć co ja z nim chcę zaplanować? Dopiero co go poznałam, a ty już tutaj prawisz mi takie kazania! Rozumiem, że mogłeś mieć nieudane życie miłosne, ale to nie znaczy, że możesz decydować o moim życiu. Doskonale wiem co robię i wiem komu mam ufać, kogo mam unikać, a z kim trzymać.
- Nadia, ja po prostu nie chcę żebyś znowu miała płakać.. Nie lubię kiedy jesteś smutna, kiedy płaczesz, kiedy jesteś na skraju wytrzymania. To chyba normalna reakcja, że przyjaciel chce dla ciebie jak najlepiej – odparł z trudem wymuszając uśmiech. Nie spodziewałam się, że Przemek może aż tak zareagować na wieść, że rozmawiałam z Batchem. Było mi źle z tym uczuciem, więc nie czekając dłużej wgramoliłam się na jego kolana i z całej siły wtuliłam się w jego ramiona, nic nie mówiąc. – Ja już pójdę, jestem zmęczony. Wyśpię się i być może jutro pogadamy – delikatnym ruchem prawej ręki strącił mnie na bok. Wstał z łóżka, uczyniłam tak samo i w ciszy zeszliśmy na dół. Przytulił mnie na pożegnanie i wyszeptał do mojego ucha. – Dobranoc księżniczko, śpij słodko – pocałował mnie w sam środek policzka i zniknął za drzwiami. Przez dłuższy czas stałam jak wryta w jednym miejscu i miałam nadzieję, że to tylko jakiś chory sen. Niestety, to wciąż było moje poryte i czasami niesprawiedliwe życie.
      Po długiej i przyjemnej kąpieli ze spokojem mogłam odczytać wiadomość od nieznanego numeru. Od razu przypomniałam sobie, że to przecież jest Troy. Odpisałam mu i przez co najmniej pół nocy nie spałam. Miałam mieszane uczucia co do Wrocławskiego żużlowca. Wydawał się bardzo miły i przyjazny, ale jak dobrze wiemy pozory lubią mylić, a ludzie zawodzić. Mimo wszystko zgodziłam się na spotkanie z Australijczykiem, w końcu raz się żyje.


--------------

Są wakacje, jest i kolejny rozdział! :) Całość powstała przy jednej piosence, która strasznie mi się wkręciła.
No więc co mogę tutaj więcej napisać odnośnie rozdziału? Ocenę pozostawiam wam! Jeszcze jedno.. Życzę oczywiście zdrowych, udanych i co najważniejsze pogodnych, słonecznych i żużlowych wakacji! Do następnego, kochani! :*

5 komentarzy:

  1. Dzięki! Życzę tego samego! Czas odpocząć :D
    Co do rozdziału to coś mi mówi, że Przemek poczuł zazdrość, jeżeli mam rację to będzie się działo. Co do Troya to zobaczymy jak będzie traktować Nadię.
    PS: ta piosenka jest genialna odkryłam ją już dawno, więc wiem dlaczego tak Ci się wkręciła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że to będzie Batch ;-)
    Wiadomo Troy to Troy, zawsze pewny siebie. Jestem pewna, że dla niego Nadia jest tylko kolejną dziewczyną, którą będzie próbował zaprowadzić do swojej sypialni. Ale zobaczymy jak to będzie. Nie chcę go oceniać.
    Przemo jest zazdrosny ^^ Jest jej przyjacielem, martwi się o nią, ale uważam że trochę przesadza. Nadia nie jest małą dziewczynką, którą trzeba prowadzić za rączkę.
    Czekam na następny rozdział i duuuuuuużo weny przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest i Troy! :) Jeden z nielicznych Australijczyków, których lubię :) Batch to jest Batch. Niewiele da się już zmienić w jego zachowaniu :P
    Zdziwiło mnie trochę zachowanie Przemka. Czyżby chłopak był zazdrosny? :P
    Czekam na nowy i zapraszam do siebie na nowości na http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ oraz
    http://comatose-feeling.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowości na http://comatose-feeling.blogspot.com/ oraz
    http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Batch, Batch, Batch, co ty masz w sobie, że tak reagują na ciebie dziewczyny. Niestety przez takie coś chłopak traci w oczach kolejnej kobiety. Pan Troy traktowany jest jak największy podrywacz, dlatego "nie bierze" się go na poważnie. Może tym razem okaże się, że jest inaczej.
    Rozśmieszył mnie Przemek z tą swoją zazdrością. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że traktuje Nadię nie jak przyjaciółkę, a kogoś ważniejszego. To byłoby ciekawe, taka walka o dziewczynę. :)
    Czekam na dalszy rozwój akcji.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, jak również miłych wakacji.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość: http://bez-ciebie-znikam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń